czwartek, 25 kwietnia 2013

Perun - zwany Dzeusem . . .























Dlaczego odbudowa Jeruzalem ma takie znaczenie?

Dlaczego ma mieć jakiekolwiek znaczenie?
To tylko miejsce, jedno z wielu na świecie.

Co w tym jest tak wyjątkowego – przecież tam jest gorąco, warunki nie sprzyjają człowiekowi - musi chronić się przed upałem...
















Czy BÓG jest w stanie gniewać się na człowieka, a jeśli tak, to co to oznacza?
Czyż BÓG nie jest wobec tego w jakiś sposób uzależniony od człowieka?

Czy to możliwe, żeby BÓG był uzależniony od człowieka?

Czyż z kart ST nie wynika, że BÓG jest uzależniony od człowieka? Jak to możliwe, że proch na wietrze – człowiek – jest w stanie wywołać boski gniew?

Czy BÓG jest, aż tak małostkowy?

W ST aż roi się od opisów gniewu boskiego i jego gróźb, ostrzeżeń.























































Może jednak nie? Chyba nie jest aż tak małostkowy?
BÓG z ludzkimi cechami???

Więc może to nie jest BÓG, tylko bóg?

BÓG przecież nie może mieć ludzkich cech.



Dlaczego BÓG jest przywiązany do jednego miejsca na ziemi – tzw. ziemi świętej?

Czyż to nie jest ograniczenie? BÓG ograniczony, czy wszechmogący?

Może BÓG ze Starego testamentu nie jest BOGiem, tylko bogiem?

Co takiego jest w tej ziemi, że BÓG tak się uparł, że stamtąd będzie rządził światem??


















Może to nie BÓG tego chce, tylko jacyś ludzie?










Jacyś ludzie chcą, żeby stolicą BOGa była Jerozolima?

BÓG woli miasto od np. wioski, albo miasteczka?
Odpowiada mu architektura? Lubi gorąco?
A czemu akurat nie jakaś pustelnia?
Albo góry?

Może Alpy? Są najwyższe ww Europie – za mały powód?
To może Himalaje?

Czy BÓG się poci od gorąca?












Czy BÓG może coś lubić, a czegoś innego już nie?
A jeśli nie jest to BÓG opisany, tylko coś innego – to CO TO JEST, co opisuje ST?

Dlaczego historia Noego przypomina epos o Gilgameszu?



Z kart ST wynika, że starożytny Is-Ra- El(?), to była potęga – popatrzcie na mapę – nawet na tle Europy, to tyci tyci kraj...




Zapyziała dziura....

Ale w pismach oszustów - urasta do światowej potęgi.






"I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu."








"On paść je będzie rózgą żelazną i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu wszechmocnego Boga. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW PAN PANÓW."








"A zwycięzcy i temu, co czynów mych strzeże do końca, dam władzę nad poganami, a rózgą żelazną będzie ich pasł: jak naczynie gliniane będą rozbici - jak i Ja to wziąłem od mojego Ojca - i dam mu gwiazdę poranną."












Kagan.





Kagan - od tego słowa mamy "kaganek".








Ale Kagan to cesarz Słowian.


Nosił na głowie plecionkową koronę - z drutów.












Której kształt z czasem - z powodu niewiedzy, do czego służy - uległ ewolucji..








Kagan był zastępcą Peruna na Ziemi.



























Od Kagana wzięła się korona w Europie.
Korona jak ... lilija na głowie







Berło... rózga żelazna...




...i - symbol Tetragramu - "jabłko"








I śpiący rycerze.



























Armia Umarłych.















Tartar.

Mała Tartaria.

Wielka Tartaria.

Tatry.








"Pamiętaj o końcu" - tak mówili Templariusze...




Wojna o historię trwa.

Trwa wojna ras.
Podszywanie się pod Ariów - Słowian trwa od wieków i trwa cały czas.




Oni wiedzą - co będzie "na końcu".....
I dlatego chcą być ludem żyjącym w Królestwie Niebieskim.
Czyli w Polsce.




"A zwycięzcy i temu, co czynów mych strzeże do końca, dam władzę nad poganami, a rózgą żelazną będzie ich pasł: jak naczynie gliniane będą rozbici - jak i Ja to wziąłem od mojego Ojca - i dam mu gwiazdę poranną."



Wiedzą to ze znalezionych w starożytnym Israelu dokumentów - spisanych przez Salomona, Mojżesza.


U nas tylko Strażnicy Słowiańskiej Wiary przechowali tę wiedzę.
Mówią nam o tym w szyfrach.











W tej samej chwili rozstąpiły się głaźne ściany, z przeraźliwym rozwarły się trzaskiem i łomotem, i przed oczami pastuszka niewidzialne wyrosło zjawisko: olbrzym, cały zakuty w zbroję, z szyszakiem na głowie, ze skrzydłami u ramion, z ogromnym, prostym, szerokim mieczem w dłoni.

Stanął ten rycerz w słońcu, jak w złocie, i zawołał:
- Kto ośmiela się budzić nas ze snu wiekowego? Czy nadszedł już czas?
Ale chłopiec oniemiały z przerażenia, odpowiedzi żadnej dać nie mógł, bo też i pytania tego jeszcze nie rozumiał. Rycerz zaś, spostrzegłszy jego przestrach, powiada:
- Nie lękaj się: nic złego ci nie uczynię, bom nie zbójnik, tylko wojownik, który krew przelewał za ojczyznę, a potem razem z towarzyszami przyszedł w te skały na sen wiekowy, aby się zbudzić do życia, gdy ludzie staną się tak dobrzy, jak ty - bo widzę, żeś jest dobry - gdy nabiorą takiej wiary i mądrości, że już nie będą mogli znieść jarzma, co ich gniecie.

A gdy do tego dojdzie, wówczas zjawi się taki drugi chłopaczek jak ty, wybrany z tysiąca albo i z miliona, bo musi być najgodniejszy, zapuka do bramy złocistej i wielkim zawoła głosem:
"Wstańcie, rycerze, ze snu wiekowego, wstańcie i spłyńcie w doliny pomiędzy ludzi, którzy stali się już dobrzy i mądrzy i wielką mają wiarę, a pod panowaniem złego żadnym sposobem żyć już nie chcą dłużej! Wstańcie, rycerze skrzydlaci, podobni do aniołów z nieba!"



My to usłyszymy i uwierzymy, gdyż skłamać - on nie skłamie! Rumaki nasze zeprzemy ostrogami i z dobytym mieczem w dłoni popędzimy w świat jak wicher, jak burza. 

Zerwie się naokoło szum ogromny. 

Świerki jak rżysko łamać się będą pod kopytami naszych wierzchowców; wielkie głazy polecą ze szczytów jak drobne kamyki. 

Potoki i jeziora podniosą się ze swych łożysk i lejów, mgły się zakłębią tak, że świata spod nich widać nie będzie. 


Całe niebo i ziemia zatrzęsie się od grzmotów; 

błyskawice krzyżować się będą jak miecze ongi zastępów niebieskich, co walczyły z szatanami, pioruny walić będą bez ustanku, przestrach pójdzie po wszystkim, co żyje, lecz potem nastanie spokój. 


Gromy ucichną, potoki i jeziora ułożą się w błękity, mgły w srebrną przemienia się rosę, błyszczącą na trawach i kwiatach, i iglicach drzew świerkowych, złote na niebie zajaśnieje słońce, a ludzie, zbawieni z niewoli, pieśni radosne zaśpiewają i dziękować będą niebiosom za cudowne zwycięstwo.


Tak mówił rycerz. A pastuszek słuchał tego jakby dziwa; upadł przed nim na kolana i rzecze:
- Udam się między ludzi, pójdę, choćby na krańce świata i obwieszczę im com słyszał. A chciałbym też zdobyć taką wiarę i taką mądrość, iżbym ich mógł tej wielkiej wiary i tej wielkiej mądrości potrzebnej do wyzwolenia nauczyć.

Podniósł go wojownik z ziemi i rzekł:
- Dostąpisz jeszcze tej łaski, że zobaczysz nas wszystkich razem, abyś do ludzi, braci swojej, zawołał: "Wierzcie mi, bracia moi, bom zbrojnych mężów tych na własne widział oczy".


I z tymi słowy powiódł go do jaskini napełnionej światłością. A jaskinia była tak rozległa, że kilka godzin nie wystarczy, aby ją przejść, stokroć obszerniejsza niż ona grota w Kobylim Wierchu na Spiżu, pod Białą. 

Ściany powyżłabiane w najdziwniejsze kształty, ni to kwiaty, ni to drzewa, ni to ściekające fale, ni to figury przecudne. Z góry zwieszały się jakby w kamień obrócone złotogłowia, co to ich pełno rośnie w Tatrach, albo paprocie przeróżne i inne zioła; z ziemi wyrastały żółtawe, przejrzyste niby alabaster, głaźne pnie jakby jakichś świerków odartych z gałęzi, a tak dźwięczące, że kiedy rycerz, co wędrował z pastuszkiem, dotknął ich przypadkowo, to po całej jaskini rozległo się najgłośniejsze brzmienie organów.

Przebyli kilka krużganków, natrafili na kaplice, na ołtarze ze złocistego głazu, na skamieniałe wodotryski, na błękitne jeziora i stawy, a w niektórych miejscach jakby na nagrobki, rozrzucone po cmentarzysku, aż wreszcie wkroczyli do sali tak wielkiej, że jej okiem nie wymierzysz.

I tutaj ów pastuszek, już ośmielony, ujrzał przed sobą obraz, jakiego ani przedtem, ani potem nigdy w życiu nie oglądał.

Nieprzeliczone rzędy rycerzy w hełmach i zbrojach pozłocistych, ze skrzydłami u ramion, z szerokimi mieczami w ręku, na pięknych siedziały rumakach, przyodzianych kosztownymi kobiercami i skórami z lampartów, lwów i tygrysów. 

Na łbach konie te miały pęki białych piór, a podkowy ze złota.

Na widok rycerza-wartownika przeszło drżenie po szeregach, konie zaparskały, a ona zbrojna husaria poprawiła się na siodłach wysadzanych turkusami; nie odezwał się jednak żaden głos, tylko wszyscy, z wodzem królewskim na czele, pytające w przybyłych wlepili spojrzenie. 

A gdy rycerz krótkie rzucił hasło: "Jeszcze nie!", od razu bojowe hufy te skamieniały: przytulone do karków końskich na nowo zasnęły i śpią tak od wieków. 

Zasię z chłopaczkiem stało się tak:
Rycerz, nim zasnął, kazał mu tą samą drogą wrócić na świat.
- Nigdy już tutaj - powiedział - nie będziesz, miejsca tego nie szukaj, bo go nie znajdziesz.
Z trzaskiem zawarła się za pastuszkiem złocista brama, zapadła się od razu w ziemię, skały się spoiły, owinięte kosodrzewiną i świerkami, i błyszczały na nich dalej szarotki i dzwonki.

Zeszedłszy ku stadu, które pasło się, strzeżone przez pięknego, białego psa owczarka, pastuszek przemyśliwał nad tym, co widział i słyszał, i naprzód wiadomość o wszystkim dał ojcu, że musi iść między ludzi i uczyć ich wielkiej wiary i wielkiej mądrości, aby wszystko spełniło się, tak jak mu rycerz o tej świętej godzinie wyzwolenia wyprorokował. 

A ten, ponieważ dobry człowiek był, powiada:
- Snadź jesteś w łaskach u Boga, boś na własne oczy oglądał i na własne uszy posłyszał, co my tylko ze starodawnej znamy opowieści. Ale jakże ty ludzi będziesz uczył wielkiej wiary i wielkiej mądrości, kiedyś sam tego nieświadomy? Do szkól pójdziesz, oświecenia nabierzesz, a potem głosić będziesz tę cudną prawdę.

I tak było.
Pastuszek wyrósł na mędrca, a że dla siebie nic nie pragnął, jeno chciał żyć dla drugich, udał się w świat, w miasta i wioski i naprawiał ludzi. Siły jednak za mało posiadał, a życie za krótkie, iżby wszystkiego dokonał. Poszły za nim tysiące i pójdą jeszcze tysiące, ale póki wszyscy do ostatniego człowieka nie przejmą się jego nauką, nie spełni się proroctwo o śpiącym wojsku. Myśmy dotąd jeszcze niegodni; nie wiemy na pewno, w której skale cud się ten mieści, lecz mamy nadzieję i ufność, że już niedługo mądrość i wiara w wyzwolenie po świecie się rozkrzewi i że wtedy natchnie Bóg takiego chłopaczka jak tamten, że chłopaczek ten znajdzie ową jaskinię, do bramy złocistej zapuka i będzie mógł śpiącym rycerzom słowo powiedzieć niekłamliwe:
"Już czas!"















http://nauka.gadzetomania.pl/2012/11/10/niesamowita-bitwa-na-blyskawice-rodem-z-irlandii
http://tesladownunder.com/ModernThinker.htm
http://www.sfora.pl/Czlowiek-kontra-milion-woltow-Zobacz-niesamowity-wyczyn-a48219

11 komentarzy:

  1. Dlaczego odbudowa Jeruzalem ma takie znaczenie?
    "Dlaczego ma mieć jakiekolwiek znaczenie?
    To tylko miejsce, jedno z wielu na świecie.
    Co w tym jest tak wyjątkowego..."

    Może to, że świątynia, która tam była jest dawnym lądowiskiem dla statków bogów ?
    Może jak mówi legenda... co 500 lat z nieba zlatywał Fenix i spalał się w popiół w tej światyni, a potem odradzał i odlatywał ?
    I właśnie po to pracowało laboratorium AlChema, bo raz na 500 lat dostarczali oni ową mannę do Jerozolimy. ?
    Więc może dlatego żydzi tak pchają się w to miejsce, bo tam jest Brama i silny punkt mocy naładowany manną... ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, masz rację - o to właśnie chodzi. Było to konkretne miejsce, w którym dokonywano konkretnych czynów np. lądowały tam rakiety, po to był zbudowany potężny fundament (tzw. ściana płaczu) podobnie jak w Baalbek- a więc, korzystał z niego jakiś człowiek, a nie Bóg. Człowiek, który uchodził za Boga, który się podawał za Boga. O to mi chodzi właśnie.

    Biblia nie opisuje Boga, tylko człowieka posiadającego wysoko rozwiniętą technologię.

    OdpowiedzUsuń
  3. "..Biblia nie opisuje Boga, tylko człowieka posiadającego wysoko rozwiniętą technologię."

    No właśnie... człowieka...
    Czy wyobrażasz sobie, jak na takie stwierdzenie zareagowali by ludzie zapatrzeni (czytaj - zindoktrynowani i zaprogramowani) w "święte słowa" zawarte w ich "świętych księgach" ?
    Bo przecież tyczy się to wszystkich wielkich religii... - istne szaleństwo... !

    Robert Pirsig pisze: „Jeżeli jedna osoba ma jakieś urojenia nazywamy to szaleństwem. Jeżeli wiele osób cierpi na to samo urojenie nazywamy to religią.”
    Co mamy ?
    chrześcijaństwo, judaizm, hinduizm, islam..., te chyba są największymi religiami, pomijając całą masę pomniejszych...
    Myślę, że i 200 lat nie starczy by ludzie zrozumieli tą ścieme... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, to problem.
    Pisałem o tym ostatnio, że religia w tej postaci była im potrzebna do podboju Słowian.

    Ale.... zauważ co robi obecny papież - moim zdaniem on dąży do ujawnienia prawdy, lub

    do zdemontowania mitu i pozostawienia religii na jej przypuszczalnie pierwotnym poziomie - w sensie duchowym.

    To się będzie działo na naszych oczach, teraz.


    W ciekawych czasach żyjemy, naprawdę...

    OdpowiedzUsuń
  5. ".. co robi obecny papież - moim zdaniem on dąży do ujawnienia prawdy, lub
    do zdemontowania mitu i pozostawienia religii na jej przypuszczalnie pierwotnym poziomie - w sensie duchowym..."

    Jeśli mam być szczera, to - moim zdaniem - pan Franciszek tak na prawdę nie robi nic, a to, co mówi - jest mówione i robione "pod publiczkę", bo taka jest potrzeba chwili... Ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że za moment straci całkowicie władzę jeszcze nad tą ilością duszyczek, jaką posiada...
    Nie ufam temu człowiekowi i wiem, że nie przypadkiem znalazł się tam, gdzie się znalazł...
    Popatrz na strony pana Białczyńskiego..., pod którego urokiem i ja byłam przez pewien krótki moment...
    Tam też wspaniale są opisywane "dzieje" Słowian, zwyczaje, religie, etc, etc...
    A co jest teraz ? Polityka... Ale przecież tak to miało właśnie się stać... Lalkarze pociągające za pacynkowe sznurki, dokładnie zaplanowali sobie następne kroki - jeden po drugim...
    I teraz już, jasno widać, że wahadło przechyla się bardzo niebezpiecznie w drugą stronę..., jeszcze chwila i nieświadomy niczego (czytaj - obleśnej manipulacji) naród ruszy do boju...
    A ja się pytam: z kim ?, - o co ?
    Przecież już to przerabialiśmy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem przekonany, ze chodzi im o demontaż mitu, z tym, że oni i tak - mimo tego że są odpowiedzialni za to wszystko - mają zamiar spić śmietankę z tytułu Prawdy. Czyli marzy im się nieśmiertelność...

    Intencje jego są niepewne, raczej kombinują kolejny raz nas wytutkać.

    Dałem temu wyraz tutaj:
    http://4gramm.blogspot.com/2013/09/wyjasnijmy-sobie-wyjatkowosc-narodu.html
    i tutaj: http://4gramm.blogspot.com/2013/10/strach.html

    Ciągle się waham - czy im chodzi o sprowokowanie kolejnej rozróby w Polsce, czy wręcz odwrotnie - ale jak by nie patrzył, d... z tyłu...


    OdpowiedzUsuń
  7. Marzy im sie nieśmiertelnosc....no to Matrix bedzie mial sie dobrze.....bedzie mial kto go zasiłac...wiecznie..oj aj oj aj waj..masakra
    Bedziemy kolejne poziomy zaliczac--w naszych głowach.
    Ciekawe gdzie jest kotek od tego sztucznego tworu...wyciagnąc i wrocic....tam skad nasz ROD
    margo ..papieze......to jak papierki..z ktorej strony wiatr zawieje tam sie skręcaja.
    pozdrawiam
    Maria_st

    OdpowiedzUsuń
  8. "Ciekawe gdzie jest kotek od tego sztucznego tworu...wyciagnąc i wrocic....tam skad nasz ROD"

    ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "...gdzie jest kotek od tego sztucznego tworu.."
      hi,hi,hi...
      kotek - ten co ma zamiar spić śmietankę... :D

      Usuń
  9. O kurcze, wciaz mi w glowie koty, to od tego mężą KOTA chyba mnie wzięło.
    Chodziło o korek od tego sztucznego tworu--Matrixa, wyciagnac korek--znaczy wypuscic powietrze.......wtedy przestanie istnies a my wrocimy.....TAM
    TAM----gdzie kazdy chce isc


    tu to tylko walki, przepychanki
    pozdrawiam GŁOSA
    Maria_st

    OdpowiedzUsuń
  10. GŁOS cię pozdrawia,,,,

    OdpowiedzUsuń